Historia bielizny: Od gorsetów po koronkowe cuda.

Nie wiem, jak Wy, ale ja nie wyobrażam sobie dnia bez dobrze dobranej bielizny. No dobra, może czasami po pracy najwygodniej jest… bez. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, jak to wszystko się zaczęło? Skąd się wzięły te koronki, fiszbiny, a wcześniej – średniowieczne narzędzia tortur? Bielizna przeszła długą drogę, by dotrzeć do tego, czym jest dziś. Zapraszam Was na humorystyczną podróż przez wieki – od przepasek biodrowych po seksowne komplety z koronki.

Starożytność – kiedy zaczęło się wszystko (i niewiele więcej)

W starożytnym Egipcie bielizna była bardzo, ale to bardzo prosta. W skrócie: lniane przepaski biodrowe. Nie było koronek, nie było miseczek A, B czy C, ale przynajmniej upał nie doskwierał tak bardzo.

Za to Greczynki już kombinowały. Noszono coś, co przypominało bandaż – „strophion”. Miało to za zadanie podtrzymać piersi podczas codziennych obowiązków. Niby praktyczne, ale czy stylowe? Raczej nie. Taki trochę antyczny sportowy stanik, w wersji DIY.

Średniowiecze – warstwy, warstwy i jeszcze raz warstwy

Jeśli kiedykolwiek narzekaliście, że za długo zajmuje Wam ubieranie się rano, to pomyślcie o kobietach w średniowieczu. W tamtych czasach bielizna była raczej funkcjonalna – luźne koszule noszone pod sukniami. O jakimkolwiek podkreślaniu kształtów można było zapomnieć.

Dopiero w XIII wieku pojawiły się pierwsze prototypy gorsetów. Brzmi ciekawie, prawda? No cóż, wyobraźcie sobie coś, co bardziej przypominało klatkę z drewna lub metalu. Kobiety w tamtych czasach musiały mieć naprawdę mocne żebra albo wielką cierpliwość. Komfort? To słowo wtedy jeszcze nie istniało.

Renesans – gdy bielizna zaczęła być „na pokaz”

Renesans przyniósł trochę więcej fantazji. Gorsety stały się bardziej ozdobne – z jedwabiu, haftowane złotem, ale… nadal tak samo niewygodne. Niektóre kobiety, by wcisnąć się w swoje kreacje, dosłownie ryzykowały życie. Mówi się, że w tamtych czasach modna talia miała nie więcej niż 50 cm. Jak to osiągnąć? Ściskać, ściskać i jeszcze raz ściskać!

To właśnie w renesansie zaczęto traktować bieliznę jako coś, co ma nie tylko funkcję praktyczną, ale i estetyczną. Można było rzucić okiem na rąbek koronki czy wstążki wystającej spod sukni. Takie małe modowe „zajawki”.

Barok i rokoko – więcej znaczy lepiej

Barok i rokoko to czas, kiedy więcej zawsze znaczyło lepiej. Więcej koronek, więcej haftów, więcej warstw. Gorsety były szczytem wyrafinowania, ale też… tortur. Serio, kobiety czasem mdlały z powodu ścisku. Ale kto by się tym przejmował, skoro dekolt wyglądał jak milion dolarów?

Majtki? Nadal ich nie było. Długie suknie i halki robiły robotę, a bielizna na dole była bardziej tematem tabu niż częścią garderoby. Wyjątkiem były pantalony, które bardziej przypominały… workowate spodnie. Seksowne? Niekoniecznie.

XIX wiek – wielka zmiana i… pierwsze majtki!

W XIX wieku bielizna zaczęła ewoluować w kierunku tego, co znamy dzisiaj. Po raz pierwszy kobiety zaczęły nosić coś, co przypominało majtki – szerokie pantalony, które łączyły w sobie skromność i… luz (dosłownie).

Największym hitem tamtej epoki był oczywiście gorset. Ale na szczęście zaczęto powoli odchodzić od tych najbardziej ekstremalnych modeli. W połowie XIX wieku wprowadzono tzw. gorsety zdrowotne – czyli coś, co pozwalało oddychać, choć nadal daleko im było do komfortu.

XX wiek – pożegnanie gorsetów, witajcie biustonosze

Na początku XX wieku kobiety miały już serdecznie dość gorsetów. Nic dziwnego – to były czasy emancypacji i walki o prawa kobiet, a gorset był jak symbol ograniczeń. Wtedy na scenę wkroczył… biustonosz. W 1914 roku Mary Phelps Jacob opatentowała swój wynalazek – dwa kawałki jedwabiu połączone tasiemką. Genialne w swojej prostocie.

W latach 20. bielizna stała się bardziej funkcjonalna. Kobiety zaczęły nosić luźniejsze fasony, które pasowały do modnych wtedy sukienek z obniżoną talią. Seksapil? To nie były jeszcze te czasy.
Lata 50. – glamour i kobiecość na pierwszym planie

Powojenne lata 40. i 50. to powrót kobiecości w pełnej krasie. Bielizna miała podkreślać kształty i sprawiać, że kobiety czuły się jak gwiazdy Hollywood. To wtedy narodził się słynny „bullet bra” – biustonosz w kształcie stożków. Wyglądał dziwnie, ale na ówczesne standardy był absolutnym hitem.

W tym okresie bielizna była synonimem glamour. Koronki, hafty, pastelowe kolory – wszystko to sprawiało, że bielizna stała się bardziej luksusowym dodatkiem niż tylko funkcjonalnym elementem garderoby.

Lata 60. i 70. – wolność w każdej formie

W latach 60. i 70. bielizna zaczęła odzwierciedlać zmiany społeczne. Kobiety coraz częściej rezygnowały z biustonoszy – naturalność była w modzie. Pojawiły się jednak także pierwsze modele bez fiszbin, które miały zapewnić wygodę i swobodę ruchów.

Z kolei majtki zaczęły się kurczyć – dosłownie. W latach 70. pojawiły się stringi, które początkowo były szokiem, a dziś są klasykiem.

Lata 90. i współczesność – koronki, sport i wygoda

W latach 90. bielizna przeszła kolejną metamorfozę. Victoria’s Secret i inne marki pokazały, że bielizna może być zmysłowa, ale też wygodna. Koronki, jedwab i seksowne fasony stały się normą. Jednocześnie coraz większy nacisk kładziono na komfort – pojawiły się bezszwowe modele, biustonosze z miękkimi miseczkami i sportowe topy.

Dziś bielizna jest wszystkim, czym chcemy, żeby była: może być praktyczna, seksowna, luksusowa albo minimalistyczna. A co najważniejsze, każda z nas może wybierać to, w czym czuje się najlepiej.

Co nam dała historia bielizny?

Od przepasek biodrowych po koronkowe cuda – bielizna przeszła długą i fascynującą drogę. To, co kiedyś było narzędziem opresji, stało się symbolem wolności, kobiecości i indywidualności. Dziś możemy nosić to, co chcemy, i wybierać spośród tysięcy fasonów i materiałów.

Więc jeśli następnym razem założycie swój ulubiony komplet, pomyślcie o tych wszystkich kobietach, które musiały nosić metalowe gorsety czy workowate pantalony. My naprawdę mamy szczęście.

A zastanawiałaś się kiedyś jak będzie wyglądać bielizna damska za 100 lat?