Przy zakupie za minimum 290 zł wysyłka GRATIS!

Ostatnie wpisy na blogu

Bielizna antybakteryjna – komfort dla wrażliwej skóry

Bielizna antybakteryjna – komfort dla wrażliwej skóry

Bielizna antybakteryjna, brzmi trochę jak gadżet z filmu science-fiction, prawda? A jednak to całkiem przyziemne rozwiązanie, które zdobywa coraz więcej zwolenniczek (i zwolenników). Chcę Ci dziś opowiedzieć o niej w sposób prosty, ludzki i taki, w jaki ja sama szukałabym informacji, czyli bez zadęcia, ale z konkretem.

Dlaczego w ogóle bielizna antybakteryjna?
Zacznę od tego, że mam wyjątkowo wrażliwą skórę. Czasem byle metka, źle dobrany materiał czy coś “sztucznego” potrafi przyprawić mnie o swędzenie i dyskomfort. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że siedzę sporo godzin przed komputerem, a jak już wyjdę, to często zaliczam szybki spacer czy zakupy. W takich warunkach skóra naprawdę potrzebuje wsparcia.

I tu właśnie pojawia się bielizna antybakteryjna. Na pierwszy rzut oka wygląda jak każda inna figi, bokserki, czasem bardziej sportowe kroje. Ale w środku kryje się sprytny trik: specjalne włókna albo powłoka, które zapobiegają namnażaniu się bakterii. Efekt? Ciało oddycha, a ja sama czuję się bardziej świeżo i komfortowo przez cały dzień.

A skąd się wzięła ta technologia?
Mało kto wie, ale bielizna z właściwościami antybakteryjnymi wcale nie powstała dla nas, zwykłych kobiet czy facetów, którzy chcą się czuć wygodnie. Pierwsze tego typu rozwiązania były stosowane w wojsku. Żołnierze spędzający tygodnie w polowych warunkach potrzebowali odzieży, która nie tylko chroni przed otarciami, ale też ogranicza rozwój bakterii i grzybów. Później temat przejęli sportowcy, szczególnie ci uprawiający sporty wytrzymałościowe, jak biegi górskie czy wspinaczka.

Dopiero z czasem producenci pomyśleli: “Hej, skoro to działa w tak ekstremalnych warunkach, to czemu nie miałoby działać na co dzień?”. I tak technologia trafiła do sklepów dla zwykłych ludzi.

No dobrze, ale jak to działa?
Często pytacie: “To jakie tam są ‘magiczne’ składniki?”. I tu niespodzianka -żadnych czarów. Najczęściej stosuje się:
 e już w starożytności, np. Grecy trzymali wodę w srebrnych naczyniach, żeby się tak szybko nie psuła!),

włókna bambusowe – absolutny hit, bo poza byciem przyjaznymi dla środowiska mają też naturalne działanie przeciwbakteryjne,

nowoczesne włókna syntetyczne z dodatkami, które chronią przed rozwojem bakterii i nieprzyjemnym zapachem.

Czyli żadnej magii  po prostu sprytne wykorzystanie natury i nowoczesnej technologii.

Czy to naprawdę działa?
Kiedy po raz pierwszy kupiłam takie majtki, byłam sceptyczna. “Przecież to na pewno tylko chwyt marketingowy”  pomyślałam. Ale różnica jest widoczna i wyczuwalna. Przede wszystkim:

po całym dniu czuję się świeżej niż w klasycznej bieliźnie,

skóra mniej się podrażnia (nawet w te gorące dni w tramwaju, kiedy siedzę jak sardynka w puszce między ludźmi),

pranie jest prostsze, bo materiał szybciej schnie i nie traci swoich właściwości nawet po wielu praniach.

Historia mniej znana, czyli srebro na straży higieny
Jedna ciekawostka: srebro, które dziś tak chętnie wykorzystuje się w bieliźnie antybakteryjnej, było stosowane przez carską arystokrację w XVI wieku. Carowie w Rosji dawali swoim dzieciom pić mleko ze srebrnych łyżek, żeby się mniej psuło i żeby maluchy rzadziej chorowały. Coś, co dla nich było symbolem statusu, dziś my mamy na wyciągnięcie ręki w sklepie z odzieżą sportową.

A czy ma to sens dla zwykłej kobiety?
To jest chyba najważniejsze pytanie: czy naprawdę warto wydawać więcej na bieliznę antybakteryjną? Bo nie oszukujmy się,  ceny często są wyższe niż tej zwykłej. Moim zdaniem  tak, jeśli:

masz skórę wrażliwą, skłonną do podrażnień,

uprawiasz sport (nawet rekreacyjnie) i nie chcesz, żeby wilgoć zrobiła swoje,

spędzasz dużo czasu w podróży albo w pracy, gdzie zmiana bielizny w ciągu dnia jest trudna,

dbasz o środowisko i kupujesz rzeczy, które są trwalsze, a przez to rzadziej je wymieniasz.

Niewielkie triki, które warto znać
Mało kto o tym mówi, ale mam swoje małe triki związane z tą bielizną:

Piorę w letniej wodzie i delikatnych detergentach. To wydłuża życie włókien i sprawia, że właściwości antybakteryjne trzymają się dłużej.

Nie używam płynu do płukania. Wiem, że kusi, bo “ładniej pachnie”, ale płyn oblepia włókna i zmniejsza ich skuteczność.

Suszę na powietrzu, nie w suszarce. Nie tylko jest to bardziej eko, ale też bielizna zachowuje swój kształt.

Pakuję na wyjazdy zamiast połowy szafy. Dwa - trzy komplety bielizny antybakteryjnej wystarczą mi na tygodniowy wyjazd, bo można je szybciutko uprać i wysychają w ekspresowym tempie.

Bielizna antybakteryjna – komfort dla skóry

Czy bielizna antybakteryjna sprawdza się latem i zimą?
To pytanie często wraca i odpowiedź jest prosta: tak. Latem chroni przed dyskomfortem i przegrzewaniem się, a zimą  przed gromadzeniem wilgoci w miejscach, gdzie normalnie robiłyby się podrażnienia. To szczególnie ważne, jeśli zakładasz kilka warstw ubrań albo uprawiasz sporty zimowe.

Komfort, którego nie widać
Bielizna antybakteryjna to nie fanaberia, tylko sprytne wsparcie dla naszego ciała. Daje uczucie świeżości, chroni przed drobnymi podrażnieniami i naprawdę ułatwia życie  szczególnie kiedy spędzamy aktywnie czas.

Nie chodzi o to, żeby wyrzucić całą swoją bieliznę i kupić nagle wszystko w nowej wersji. Wystarczy zacząć od jednego czy dwóch kompletów i sprawdzić na własnej skórze. Ja spróbowałam  i już wiem, że to był dobry wybór.

Bo czasami największy komfort kryje się właśnie w tym, czego nikt oprócz nas nie widzi.

Napisano w kategorii:: BieliznaSwiata.pl

Zostaw komentarz

Boxed:

Sticky Add To Cart